Po debacie w Końskich wątpliwości co do jej finansowania i traktowania uczestników
W piątek w Końskich odbyły się dwie debaty: zorganizowana przez Telewizję Republika na rynku w Końskich (wzięło w niej udział pięciu kandydatów) oraz ta prowadzona przez dziennikarzy TVP, TVN i Polsatu. Druga debata, z udziałem ośmiorga kandydatów, w tym popieranego przez PiS Karola Nawrockiego i kandydata KO Rafała Trzaskowskiego, odbyła się w hali sportowej i była transmitowana przez trzy stacje. Dziennikarka TVP poinformowała w trakcie, że debatę zorganizował komitet wyborczy Trzaskowskiego, a telewizja publiczna przeprowadzi debatę wszystkich kandydatów w maju.
Trzy dni po debacie wśród polityków wciąż toczy się dyskusja na temat sposobu jej organizacji oraz traktowania uczestników. Sztabowcy Nawrockiego uważają, że debata była "jedną wielką ustawką". Szef sztabu Paweł Szefernaker zapowiedział, że jego sztab będzie badać, ile kosztowała debata i kto za nią zapłacił. Według szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka, istnieje podejrzenie, iż całe przedsięwzięcie finansował "polski podatnik". Trzech posłów PiS przeprowadziło w poniedziałek kontrolę poselską w TVP.
To, że to sztab Trzaskowskiego organizował debatę, potwierdził już m.in. minister sportu Sławomir Nitras. Pytany, dlaczego podczas debaty nie było oznaczenia: "finansowane przez komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego", odparł, że nie ma takiego obowiązku i na tej samej zasadzie bez oznaczenia transmitowane są konwencje czy konferencje kandydatów. "Prawo mówi, że oznaczać trzeba materiały wyborcze. Jeśli spotyka się dwóch, pięciu kandydatów i debatuje, to nie ma takiego obowiązku" - tłumaczył.
Na możliwe nieprawidłowości zwrócił uwagę w piśmie do PKW szef KRRiT Maciej Świrski. Powołując się na przepisy Kodeksu wyborczego, Świrski wskazał, że prowadzenie kampanii wyborczej w programach nadawców radiowych i telewizyjnych może być albo agitacją wyborczą w formie audycji wyborczych, albo debatą telewizyjną. W jego ocenie, należy uznać, że piątkowa audycja miała charakter debaty, a jeśli tak, to naruszała ona przepisy rozporządzenia KRRiT dotyczące zagwarantowania wszystkim uczestnikom równych warunków, w tym tego, że ci powinni być poinformowani o jej terminie i tematach co najmniej 48 godziny przed.
Świrski dodał, że w przypadku, gdyby wydarzenie w Końskich nie zostało uznane przez PKW za debatę, należałoby zaklasyfikować je natomiast jako agitację wyborczą - i w takiej sytuacji powinno zostać ono oznaczone jako materiał komitetu wyborczego i opłacone przez ten komitet.
Rzecznik KBW Marcin Chmielnicki powiedział PAP, że PKW odniesie się do kwestii finansowania debaty po zbadaniu sprawozdań komitetów wyborczych, czyli po wyborach (sprawozdania finansowe są przekładane Komisji w terminie trzech miesięcy od dnia wyborów). Podkreślił, że ocena sytuacji wymaga "szczegółowej wiedzy na temat wszystkich okoliczności zdarzenia opisanych w dokumentach", a takich ocen nie dokonuje się na podstawie wyrywkowych informacji medialnych.
Piątkowa debata w Końskich początkowo miała być spotkaniem "jeden na jeden" Trzaskowskiego i Nawrockiego. O rozszerzeniu jej formuły Trzaskowski poinformował mniej niż dwie godziny przed startem, wskazując, iż ma informacje, że bardzo wielu innych kandydatów, wcześniej wyrażających niezadowolenie z formuły debaty, również zmierza do Końskich.
Kilkoro kandydatów informowało potem o problemach z wejściem na salę. Nawrocki powiedział dziennikarzom, że na debatę nie chciano wpuścić członków jego sztabu. O problemach z wejściem na debatę mówił również kandydat Wolnych Republikanów Marek Jakubiak, zaś inny kandydat, dziennikarz Krzysztof Stanowski, relacjonując próbę wejścia na salę, pisał o "upokarzającej przepychance".
Z relacji wideo publikowanych przez media wynika, że w przepychankach przed salą uczestniczyli zarówno sztabowcy, jak i dziennikarze. W związku z piątkowymi wydarzeniami zawiadomienie do prokuratury zapowiedziała szefowa sztabu Rafała Trzaskowskiego Wioletta Paprocka. "Mówimy o zniszczeniu hali, próbach siłowego wtargnięcia do środka mimo jasnych wezwań o zaprzestanie natarcia, a także o awanturach i aktach agresji ze strony ludzi PiS oraz Telewizji Republika, którzy działali ramię w ramię" - poinformowała w poniedziałek na portalu X.(PAP)
sno/ mrr/ lm/
